wtorek, 16 lutego 2010

Przewidywanie skutków – trudna umiejętność marketingowa

Wyobraź sobie taki oto obrazek:
W ciągu handlowym na jednym z blokowisk mieści się znany powszechnie dyskont o nazwie „Biedronka”. Okryty swego czasu zasłużoną niesławą, służy jednak nadal tym, którzy w poszukiwaniu oszczędności w jego kierunku zwracają swoje kroki, koszyki i portfele. No właśnie – „w poszukiwaniu oszczędności”. Do „Biedronki” o ile mi wiadomo idzie się po towary możliwie najtańsze. W końcu dyskont to nie miejsce na ekskluzywne wydawanie pieniędzy z przytupem. No więc szerokie grono zakupowiczów zmierza dziarsko w wiadomym kierunku, nie spodziewając się zupełnie niespodzianki… Otóż parking (jedyny, na którym można spokojnie zostawić samochód) z dnia na dzień okazał się parkingiem płatnym. I to żeby jakoś sensownie i zgodnie z możliwościami biedronkowych klientów – nie! Ceny za postój mogą śmiało równać się ze stawkami w centrum miasta, pod ekskluzywną galerią.
Jest jednak oczywiście wyjście – pierwsze 40 minut gratis... No więc w efekcie wiele wózków śmiga jak na wyścigach F1 - no bo jeszcze spakować wszystko do auta, a to kolejka przy kasie, itp. Wyścig z czasem uczy – szacunku do mijających sekund….
No i drugie - wyjście awaryjne – pięknie wyjeżdżony w śniegu ślad zgrabnie omijanego bokiem szlabanu… Polak potrafi?? No, jak zawsze! Tylko czy w takiej sytuacji do kombinacji nie został zmuszony?
Moim zdaniem idiotyzm opisywanego przypadku jest przerażający. Niekonsekwencja i konflikt interesów jest oczywisty. Klienci mniej zamożni obarczani są kosztem zupełnie nieuzasadnionym. Straty są trudne do wyliczenia – traci z całą pewnością każdy klient, który zbyt wolno popchnie wózek między regałami, a nie chce swojemu auto fundować trasy turystycznej z przeszkodami, lub po prostu ma szacunek do samego siebie i nie chce się czuć jak pospolity oszust, lub (przepraszam za dobitność) kompletny dziad... Ale oczywiste straty ponosi również sklep – kupujący uwijają się szybciej, wkładają do koszyków mniej, a wielu z nich z pewnością również zrezygnuje z zakupów, przenosząc się w inne miejsce.
Czy twoi klienci nie są przypadkiem stawiani w podobnej sytuacji? Może nie dokładnie identycznej, ale czy zastanawiasz się jakie udogodnienia im zapewniasz? Czy spoglądasz choćby czasem na swoją firmę krytycznym okiem klienta?
A skoro na tapecie mamy dzisiaj parking – czy pod twoją firmą klient znajdzie miejsce do zaparkowania, czy może jedyne opcje wykorzystujesz ty i twoi pracownicy?
Pamiętaj, że o powodzeniu twojej firmy i o prawdziwie marketingowym nastawieniu decyduje naprawdę wiele szczegółów. Nie możesz o nich zapominać na co dzień, jeśli nie chcesz powtarzać paradoksu „drogiej Biedronki”. ;-)

Brak komentarzy: